Chcąc efektywnie dbać o swój zawodowy progres, trzeba zauważyć, że w uczeniu się i rozwoju menedżerów punkty ciężkości przeniosły się z trenera na szkolącego się, z wykładowcy na studenta, z mistrza na ucznia.
Kiedyś można było powiedzieć, że im lepszy nauczyciel, tym lepszy proces uczenia się. Dziś mówimy, że proces uczenia się jest tym lepszy, im lepszy jest uczeń. Jego nastawienie, motywacja, kreatywność, znajomość samego siebie (mocnych stron i rezerw), jego umiejętność podejmowania decyzji – czego potrzebuję i do czego dążę – te elementy decydują o jakości procesu uczenia się. Nauczyciel jest niejako „na drugim planie” – wspomaga, pomaga zmotywować się, kiedy pojawiają się trudności. Nadal ważny jest dobry coach, trener czy mentor, ale odpowiedzialność za jakość procesu rozwojowego spoczywa w coraz większej mierze po stronie uczącego się.
W organizacjach do niedawna procesem rozwoju pracownika kierował HR, przełożeni, szkoleniowcy, coachowie. Dzisiaj to jest niemożliwe choćby z tego powodu, że nie wiemy jakie umiejętności będą potrzebne (tak jednostkom jak i organizacji) za rok, za kilka lat. Jeśli ktoś się chce rozwijać, osiągnąć sukces, nikt mu nie powie dokładnie jak tam dotrzeć. Za szybko zmienia się biznes, rynek, technologie. To sama otwartość na uczenie się ma znaczenie.