Mimo bezsprzecznych korzyści, praca nad rozwojem inteligencji emocjonalnej – niestety – wciąż jest w Polsce marginalnym zjawiskiem. Badania Polskiego Instytutu Rozwoju Emocji pokazują, że przed polskimi dyrektorami i menedżerami stoją wyzwania związane nie tylko z kompetencjami biznesowymi, ale również z rozwojem umiejętności psychospołecznych.

  • Jak się okazuje, Polacy nie radzą sobie z wyrażaniem emocji w miejscu pracy. Aż 75 proc. ankietowanych przyznało, że w pracy puściły im nerwy.
  • Emocje są kluczowe w uczeniu się – osoby dobrze radzące sobie ze swoimi emocjami mają lepszą pamięć, są bardziej kreatywne, nastawione na osiągnięcie swojego celu.
  • Badania prowadzone w ostatnich latach przez Instytut Rozwoju Emocji pokazują, że ponad połowa pracowników zajmujących stanowiska kierownicze ma inteligencję emocjonalną rozwiniętą na niskim lub średnim poziomie.
  • O ile wysoko rozwiniętą umiejętność postrzegania emocji posiada 11 proc. badanych, a ich wykorzystywanie 4 proc., rozumienie i zarządzanie były na zdecydowanie niższym poziomie.

Uczucia to sprawa delikatna, ale bardzo istotna. Dlatego tak ważne jest, aby przezwyciężyć swoją nieśmiałość i robić małe kroki ku temu, by rozmawiać o nich swobodniej. Jak się okazuje, Polacy nie radzą sobie z wyrażaniem emocji w miejscu pracy. Świadczy o tym choćby raport „Wściekłość na maszynę”. Aż 75 proc. ankietowanych przyznało, że w pracy puściły im nerwy.

Warto jednak pamiętać, że nie bylibyśmy w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji, gdyby nie było emocji. Bez nich nie poznawalibyśmy ludzi i nawiązywalibyśmy relacji. Człowiek może chciałby być w pracy maszyną, a nie bytem posiadającym uczucia, i sądzi, że ułatwiłoby mu to wykonywanie obowiązków służbowych. Ale nie powinien się w nią zmieniać, np. z jednego ważnego powodu. Problem z okazywaniem emocji w pracy polega na tym, że ludzie nie lubią „robotów”, czyli osób kompletnie nieokazujących emocji, i nie ufają im, bo są one nieautentyczne i nienaturalne.

Żadna skrajność nie jest dla nas dobra. – Wielu podśmiewuje się, czasem wręcz nie szanuje ludzi silnie okazujących emocje, bo postrzegają to jako słabość, niedojrzałość. Zatem trzeba szukać kompromisu między naturalnością a jednak pewnym dystansem emocjonalnym.

Dużo do poprawy

O rosnącym znaczeniu emocji w pracy mówi również Marzena Martyniak, założycielka Instytutu Rozwoju Emocji. – Emocje są kluczowe w uczeniu się – osoby dobrze radzące sobie ze swoimi emocjami mają lepszą pamięć, są bardziej kreatywne, nastawione na osiągnięcie swojego celu. To szczególnie istotne w dzisiejszych dynamicznych czasach, w których rynek pracy wymaga od nas stałego rozwoju, nauki nowych umiejętności i przyswajania wiedzy – wskazuje na plusy Martyniak. 

Mimo to badania Instytutu Rozwoju Emocji pokazują, że 35 proc. aktywnych zawodowo Polaków ma problemy z prawidłowym rozpoznaniem emocji, a aż 62 proc. z ich regulowaniem. 

Ekspertka wskazuje też, że menedżerowie niechętnie podejmują się działań związanych z rozwojem emocji, uważając to za osłabienie swojej pozycji w oczach podwładnych, pokazanie się jako osoba niepewna swojej wartości i, w dalszej perspektywie, pozwalająca na wykorzystywanie. Niesłusznie. 

Najczęściej wskazywaną przez pracodawców cechą dobrego menedżera jest zdolność budowania pozytywnych emocji i nawiązywania więzi z innymi ludźmi, dzięki czemu są w stanie zbudować zespół zaangażowanych ludzi, pozytywnie wpływających na wyniki całej firmy. Wymaga to kompromisów i empatii i udowadnia, że menedżer potrafi nie tylko przewodzić, ale też współpracować. Jest to równie ważne jak kompetencje związane z wykształceniem i doświadczeniem zawodowym.

Duże znaczenie ma także poczucie humoru.

Samo poczucie humoru jest w wielu przypadkach jedną z najbardziej pożądanych cech przywódców (obok solidnej etyki pracy). Na pewno pomaga ono przełamać lody w zespole, szczególnie na linii menedżer – zespół. Ci, którzy żartują z zespołem, postrzegani są jako bardziej nastawieni na budowanie pozytywnych relacji.

– Szef, który potrafi mówić o sobie z przymrużeniem oka, jest postrzegany jako ten, którego warto polubić – tłumaczy prof. Cecily Cooper z Uniwersytetu w Miami.

Stanowisko przywódcze wymaga jednoczesnego zarządzania zespołem, reagowania na zmieniające się warunki, analizowania sytuacji i podejmowania ryzyka z myślą o zwiększeniu wartości firmy. Jednocześnie menedżer nie może być samolubny ani dążyć do celu po trupach, a jego współpracownicy muszą wiedzieć, że kieruje się on przejrzystym systemem wartości. Znalezienie złotego środka wymaga wsparcia, dostarczenia narzędzi i metod do nauki rozwinięcia swoich umiejętności. Inaczej menedżer szybko może wypalić się, doprowadzić do braku komunikacji i konfliktów w grupie, a problemy w pracy przenieść na grunt prywatny, co jedynie spotęguje frustrację. 

Tłumienie emocji prowadzi ponadto do rozmaitych powikłań zdrowotnych, między innymi migreny, chorób trawiennych, wrzodów, odczuwania objawów somatycznych np. ból brzucha, karku, napięcia mięśniowego i innych. W najgorszych wypadkach może doprowadzić do udaru lub zawału serca.

Pomocna inteligencja emocjonalna 

– Rozwinięta inteligencja emocjonalna pomaga budować relacje biznesowe, zarządzać zespołem, szybko i trafnie odpowiadać na zmienne potrzeby klientów i partnerów – mówi Marzena Martyniak. 

– Nie zastępuje wiedzy merytorycznej, ale ją uzupełnia o zupełnie inną jakość. Jest szczególnie ważna, ponieważ wpływa m.in. na kreatywność i rozwijanie swoich kompetencji – dodaje. 

Badania prowadzone w ostatnich latach przez Instytut Rozwoju Emocji pokazują, że ponad połowa pracowników zajmujących stanowiska kierownicze ma inteligencję emocjonalną rozwiniętą na niskim lub średnim poziomie. Nieskuteczne sposoby regulowania emocji przekładają się na gorsze wyniki w pracy w związku z narastającym stresem, konfliktami w zespole i poczuciem braku kontroli. Prowadzi to często do szkodliwych, nieraz wręcz agresywnych zachowań.

Nieznajomość zagadnienia jest jedną z przyczyn zawyżania swoich umiejętności w badaniach samoopisowych, w których uczestnik sam deklaruje swoją ocenę.

– Często barierą w prawidłowej ocenie jest samo rozumienie, czym jest i jak objawia się wysoko lub nisko rozwinięta inteligencja emocjonalna. Skoro potrafimy odnaleźć się zarówno w stresujących jak i spokojnych warunkach panujących w miejscu pracy, uznajemy, że dobrze radzimy sobie z emocjami – mówi Marzena Martyniak.

– Tymczasem okazuje się, że reakcje emocjonalne są nieadekwatne do sytuacji – pracownik tłumi wściekłość, radosne pobudzenie uniemożliwia mu skupienie się na zadaniach lub zbyt wyciszony nie umie wynegocjować korzystnych warunków podczas ważnego spotkania. Trzeba też uświadomić sobie, że inteligencja emocjonalna to nie jest jedna konkretna zdolność, a składają się na nią różne umiejętności, kształtowane na różne sposoby – wyjaśnia.

Pomimo, że inteligencja emocjonalna jest rzadko wymieniana w CV pracownika jako ciężko mierzalna i trudna do udowodnienia w procesie rekrutacyjnym, umiejętność wchodzenia w odpowiedni nastrój przekłada się na wyniki zawodowe. Ponadto pomaga skupić się na zadaniach do wykonania, zbieraniu informacji i wykorzystywaniu ich do rozwiązywania problemów. Z kolei sprawne zarządzanie emocjami pomaga podchodzić do wyzwań wyważony sposób, minimalizuje impulsywne działania, ale nie blokuje odbioru zewnętrznych bodźców.

O ile wysoko rozwiniętą umiejętność postrzegania emocji posiada 11% badanych, a ich wykorzystywanie 4%, rozumienie i zarządzanie były na zdecydowanie niższym poziomie. Co czwarty badany wykazywał niskie rozumienie emocji, a co trzeci – zarządzanie nimi. Wszystkie te umiejętności są szczególnie ważne w branżach uzależnionych od klientów, w których pracownicy wszystkich szczebli muszą wykazać się szybkim i skutecznym zrozumieniem i odpowiedzią na ich potrzeby. Niezbędna jest również w procesach adaptacyjnych – co jest szczególnie istotne we współczesnym, szybko zmieniającym się środowisku zawodowym, międzynarodowych korporacjach i zawodach, w których od pracowników wymaga się nieustannego rozwoju i rozszerzania kompetencji.

Wykształcenie a uczucia 

Badanie SW Research dla Babbel, przeprowadzone w styczniu 2020 r. dowiodło, że duża część z nas ma problem wyrażaniem emocji, np. wobec partnera lub partnerki, rodziny czy przyjaciół. Częściej do trudności z wyrażaniem emocji przyznawały się kobiety (31,4 proc.) niż mężczyźni (25,1 proc.). 

 Znaczna różnica była zauważalna wśród osób ze skrajnie różnym wykształceniem. Tylko 16,5 proc. Polaków z podstawowym lub gimnazjalnym wykształceni em przyznało, że ma problemy z wyrażaniem uczuć. Tego samego zdania jest 30 proc. respondentów z wyższym wykształceniem.  

Nie potrafimy wyrażać uczuć, bo nas tego nie nauczono w domach, a kultura masowa nie oferuje wielu wzorców poza komercją – bukietami kwiatów i pierścionkiem z diamentem. Próbując wyrazić uczucia, wypływamy więc na nieznane wody, często skrępowani ciasnym gorsetem wstydu. Dotyczy to zarówno uczuć pozytywnych, jak i negatywnych – uprzejmość każe nie odmawiać, a asertywność jest postrzegana negatywnie. 

Niewątpliwie płeć odgrywa dużą rolę, bo chłopcy są inaczej wychowywani. Słyszą „nie płacz”, nie wypada im się przytulić do przyjaciela, wystraszyć. Wykształcenie za to wiąże się zwykle z większą samoświadomością, co pociąga większą potrzebę wyrażania uczuć i stąd większy procent wykształconych może deklarować, że nie umie tego robić.

#