Polska historia, jej postacie, wydarzenia, nasza przeszłość – wszystko to, dostarcza bardzo wielu wskazówek, inspiracji do tego, aby mądrze zarządzać tym, co dla nas ważne. W naszym, tutaj na #Linkedin kontekście – biznesem, działem, zespołem, relacjami z innymi, własnym rozwojem. Nie bez powodu twierdzi się przecież, że historia nauczycielką życia (historia magistra vitae)
Jednak często bywa, że mocnych, twórczych inspiracji szukamy w tzw. zachodnich książkach, w amerykańskich kejsach, u zachodnich mówców, ekspertów, guru. Nie ma w tym niczego złego i wcale nie zamierzam takich zachowań jakoś szczególnie potępiać i krytykować. Naprawdę jestem od tego daleki. Ma to bowiem swoją wartość i rozwija. Podróże kształcą, a podróże intelektualne zwłaszcza 🙂
Staram się jednak, podczas wielu szkoleń, prowadzonych wykładów, seminariów czy wystąpień, zachęcać do tego aby ciekawych inspiracji i przypadków szukać w naszej historii. Bo jest wielką kopalnią, ba – całym zagłębiem mądrych rzeczy, wartościowych postaci, ciekawych zdarzeń.
Wszystko to czynię, trochę z przekory, bo > cudze chwalicie, a swego nie znacie, ale także i z tego powodu, że polskie realia (nawet te historyczne) są bliższe naszej naturze, naszej społecznej wrażliwości, są bardziej adekwatne, a więc w efekcie – wszystko co z polskiej historii wypływa, a co może być lekcją dla nas współczesnych, jest po prostu efektywniejsze. Nie wymaga bowiem adaptacji na polską mentalność i polskiego ducha 🙂 A zwłaszcza ten ostatni, o czym wszyscy wiemy, jest dosyć specyficzny.
Jakiś czas temu postanowiłem, poprzez cykl publikacji, pokazać w naszej historii to, co ma lub może mieć wartość biznesową, ponadczasową, co może stać się impulsem dla rozwoju, zmiany, dobrego poukładania ważnych spraw.
Poniżej tytuły wcześniejszych publikacji: Znajdziesz je w moim profilu.
- O Sobieskim, który jako #CEO się nie sprawdził, czyli #casestudy dla menadżerów
- Matejkowski Stańczyk, to doskonałe case study dla mądrego managera
- Turkusowe liberum veto!
- Czerwony mak jest idealnym symbolem menedżera!
- #CaseStudy: turkusowy hetman!
Jeśli to, co założyłem, udało mi się choćby nawet w niewielkim stopniu – jestem szczęśliwy. Mam nadzieję, że moje pisanie natchnie Was ku ciekawym refleksjom, i w sumie przyczyni się do czegoś pożytecznego. Dajcie znać w komentarzach, czy tak się faktycznie stało, ok?
Dzisiaj będzie o przywództwie i kłamstwie. Dwóch nierozerwalnych (tak, tak) elementach skutecznego zarządzania. Nie oburzajcie się proszę, wszystko się spójnie, logicznie wyjaśni. Z moralnego punktu widzenia kłamstwo nie jest niczym dobrym, ale czy biznes, skuteczny biznes może się składać wyłącznie z moralności i etyki? Wszak już sto lat temu, niemiecki socjolog, filozof, prawnik i ekonomista Max Weber pisał, trawestując: “Ludzie nienaganni pod względem moralnym są złymi liderami”
Kilka dni temu czytałem w Psychology Today, że z prowadzonych w latach 2018/2019, w USA, Kanadzie, Australii i Japonii badań wynika, iż ok. 32% menedżerów średniego i wyższego szczebla ma u swoich podopiecznych, współpracowników opinię… notorycznego kłamcy. Tak, tak 🙂
Po prostu tamtejsi pracownicy uważają, że co trzeci ich menedżer kłamie. Okłamuje ich, swoich szefów, swoich Klientów, swoje rodziny, wszystkich wokół. 32% – dużo to, czy mało, można się spierać. Podobnie, jak zapewne ciekawym i emocjonującym tematem byłaby dyskusja, o ilu polskich menadżerach, ich pracownicy mają podobne zdanie?
W moim przekonaniu, popartym doświadczeniem i wieloma latami obserwacji – spokojnie można przyjąć, że circa 30% polskich menedżerów dosyć często, najłagodniej rzecz ujmując – mija się z prawdą.
Inna sprawa, że skuteczne przywództwo, zarządzanie ma wpisane, niejako w swoje DNA – mniej lub bardziej częste mijanie się z prawdą. Celowo nie używam słowa “kłamstwo”, bo ono, w swoim pejoratywnym znaczeniu niesie w sobie pierwiastek nikczemności. Natomiast “brak prawdy” czasem jest dopuszczalny, a nawet może zostać usprawiedliwiony.
Wszak w wielu obszarach biznesu często można spotkać się ze specyficznym traktowaniem wolności osobistej; mianowicie jako dowolności interpretowania prawdy o rzeczywistości. Realizacja celu niejednokrotnie wymaga sięgnięcia po kłamstwo – czyli wyniesienia na piedestał doraźnego, egoistycznego interesu.
Rodzajem kłamstwa, na które już prawie nikt nie zwraca uwagi jest łudzenie i stwarzania pozorów. Taka forma zniekształcania prawdy jest po części pokłosiem wszechobecności reklam, które komunikują nieprawdziwe własności produktów.
Kłamstwo w biznesie często nie jest oczywiste i można je nazwać quasi-kłamstwem; przykładem tego są negocjacje.
Chyba każdy przecież wie, że istnieją pewne techniki negocjacyjne, szczególnie skuteczne, a które są wątpliwe moralnie, bo oparte – tak, tak, na kłamstwie:
- Dobry i zły policjant: Jeden z negocjatorów jest opryskliwy, napastliwy, żąda specjalnych ustępstw, drugi natomiast jest znacznie milszy, wydaje się widzieć interesy obu stron – ten drugi żąda mniejszych ustępstw i wydaje się działać na korzyść drugiej strony, w rzeczywistości te „mniejsze ustępstwa” to właśnie to, o co chodzi. Czasami złym i dobrym policjantem jest jedna osoba.
- Wędzony śledź: Jedna ze stron żąda spełnienie warunków absolutnie nie do przyjęcia dla drugiej strony. Wykłóca się, nie chce ustąpić – w końcu daje za wygraną, ale w zamian żąda innych ustępstw (mniejszych)
- Niska piłka: jedna ze stron przedstawia niezwykle korzystną ofertę, a potem dodaje do niej nowe, niewielkie i stosunkowo mało istotne warunki. Druga strona już w zasadzie się zgodziła – a skoro się zgodziła, to będzie bronić swojej decyzji, w końcu zmęczona psychicznie chce już sfinalizować układ.
- Wycofanie oferty: odmiana niskiej piłki – polega na wycofaniu oferty w ostatniej chwili, w celu przyspieszenia decyzji.
- Zdechła ryba: żądanie ukierunkowane na wywołanie natychmiastowego sprzeciwu i oburzenia. Następnie ostry konflikt jest poniekąd tonowany, dzięki niewielkim ustępstwom.
- Sztywny nieobecny: wymawianie się brakiem kompetencji do podejmowania decyzji, które jakoby ma podejmować nieobecny zwierzchnik. Potem następuje sugestia, iż może uda się z owym zwierzchnikiem skontaktować i poprosić o zgodę – zwykle zgoda nie zostaje wyrażona i negocjacje trwają dalej.
- Zamiana ról: wskazanie oponentowi co należy zrobić, z podkreśleniem, iż może tego dokonać właśnie tylko druga strona.
- Nagroda w raju: obiecywanie korzyści w zamian na ustępstwa w nieokreślonej przyszłości.
- Złudzenie substytucyjności: danie drugiej stronie do zrozumienia, że w razie fiaska negocjacji istnieje wiele innych korzystnych możliwości.
- Czarny PR: czyli oczernianie przeciwnika, często przy wykorzystaniu spreparowanych dowodów.
- Ingracjacja: schlebianie, przedstawianie siebie w korzystnym świetle przed właściwą eskalacją żądań.
- Rosyjski front: przedstawianie dwóch opcji: złej i bardzo złej – oczywistym jest, że trzeba wybrać tą…złą (mniejsze zło)
No dobrze, stwierdzicie, ale jaki to wszystko ma związek z tytułowym księciem Bolesławem? Otóż, wbrew pozorom, ma – w dodatku duży, ale proszę Was o odrobinę cierpliwości. W drugiej części eseju wszystko stanie się jasne 🙂
Cdn…
Zapraszam w sobotę, 11.09, ok godz. 20.00 #Warto 🙂
