Mężczyźni są z Marsa, a kobiety – z Wenus głosi popularne porzekadło. W internecie rozprzestrzeniane są memy, na których „instrukcja obsługi mężczyzny” to jedna kartka, a „instrukcja obsługi kobiety – wersja skrócona” – to księga o tysiącach stron, nie do uniesienia. Reklama kontekstowa jest niemal zawsze skierowana osobno do mężczyzn i osobno do kobiet. Przy braku innych dowodów ten jeden wystarczy: zgodnie z płcią naszego mózgu jesteśmy namawiani do wydawania pieniędzy. Tyle psychologia, zwłaszcza ta „codzienna” czy wręcz „kuchenna”. Współczesne metody neurobiologii wypracowały narzędzia, by przyjrzeć się temu krytycznie i nieco dokładniej.
Jestem z pokolenia, które wychowało się na książeczkach Państwowego Instytutu Wydawniczego z serii „Plus minus nieskończoność”, takich jak „Płeć mózgu” Davida Jessela i Anne Moir. Ta pozycja z 1992 r. jednak nam się trochę zestarzała.
Dziś neuronauki dysponują metodami eksploracji mózgu i ludzkiej świadomości, o których autorom tej klasycznej już dziś, a kontrowersyjnej już w momencie swojego wydania książki i nawet się nie śniło.
Psychologiczna obserwacja, według której da się przypisać pewne wzorce zachowań, a nawet typy osobowości konkretnym płciom biologicznym, wynikła ze statystycznej analizy częstości występowania tych zachowań czy cech, nie ulega w nauce wątpliwości.
Jednak również bez wątpienia jest fakt, że istnieją osoby niewpisujące się w te kategorie i żyjące niejako obok wynikłych z nich stereotypów. Stanowią mieszankę, osobowość tzw. androgyniczną.
Bycie takim „psychologicznym obojnakiem” udaje się w niektórych badaniach psychologicznych kojarzyć z takimi cechami, jak lepsza elastyczność poznawcza (zdolność psychiczna do przełączania się między różnymi zadaniami lub myślami) czy kompetencje społeczne.
Kulturowa tożsamość płciowa
Pojęcie „psychologicznego androgynizmu” wprowadziła do psychologii zmarła w 2014 r. Amerykanka, prof. Sandra Bem, swoimi pionierskimi pracami z lat 70. XX wieku. Wykładowca Uniwersytetu Cornella była jedną z pionierek badań nad tzw. kulturową tożsamością płciową – manifestacjami męskości i kobiecości w różnych społeczeństwach.
Jest autorką klasycznie już dziś stosowanego w psychologii diagnostycznej kwestionariusza ról płciowych. Jest on zbudowany na wynikłym z badań Bem założeniu, że psychologiczna kobiecość i męskość nie są tworami rozłącznymi i nastawionymi antagonistycznie, lecz tworzą kontinuum.
Osoba, która wykazuje wysokie wyniki na skali męskości i niskie wyniki na skali kobiecości, byłaby określona jako dobrze identyfikująca się z męską rolą płciową. Osoba z odwrotnymi wynikami: niskim na skali męskości i wysokim na skali kobiecości identyfikuje się świetnie z kobiecą rolą płciową.
Osoba mająca wysokie wyniki na obu skalach jest androgyniczna (obojnacza). Niskie wyniki na obu skalach oznaczają osobę nie identyfikującą się z żadną rolą płciową.
Osobną kwestią są poglądy Sandry Bem na współczesną kulturę – uważała ją za androcentryczną (stawiającą w centrum uwagi mężczyzn, właściwe im czy częściej u nich występujące ich kompetencje i ignorującą wartości istotne dla kobiet). Położyła też podwaliny pod teorię gender.
Niewątpliwie zatem była też Sandra Bem osobą zaangażowaną wyraźnie po jednej ze stron w spór ideologiczny toczący naszą zachodnia cywilizację – co jednak nie czyni jej niekompetentną w kwestiach psychologii rozwoju, a jej badań źle udokumentowanymi.
Według Sandry Bem posiadanie jednocześnie wysokich wyników zarówno w skali kobiecości, jak i męskości zwiększa repertuar zachowań danej osoby, umożliwiając lepsze dostosowanie do różnych sytuacji życiowych.
Z kolei osoby identyfikujące się w badaniu kwestionariuszem wyłącznie ze swoją płcią reagują w sposób stały, zgodny z wprowadzonymi przez otoczenie stereotypami płciowymi. To sprawia, że mają w ocenie psychologów ograniczony zasób reakcji.
Dostrzegamy to też na co dzień. Dlatego np. tak trudnymi przeciwnikami w polityce są „żelazne damy”, a tak łatwo czarują nas – aż do poziomu manipulacji – opiekuńczy i delikatni w obejściu mężczyźni.
Zdolność do funkcjonowania społecznego wbrew stereotypowi jest jak zdolność do wyprowadzania lewego sierpowego na ringu lub skutecznego przerzucania szabli do lewej ręki podczas fechtunku.
Podobnie jest w kwestiach podejścia do siebie samego: czy nie byłoby czasami zdrowiej dla nich samych, gdyby kobiety bywały w sytuacjach toksycznych mniej uległe i podporządkowane, a mężczyźni nie wstydzili się swych łez? Wyższa kreatywność przypisywana psychice androgynicznej…
Niech tu nam posłuży za ilustrację równie wyrazistą jak tabelki i grafy prac naukowych wspomnienie filmu „Czego pragną kobiety” z Melem Gobsonem i Helen Hunt.
Gdy główny bohater zaczął słyszeć myśli kobiet (czyli de facto zaczął reprezentować ich wrażliwość), w swojej agencji reklamowej stał się nie do pobicia. Oczywiście ta komedia sprzed 20 lat nie jest naukowa, tylko zabawna, ale nie śmieszyłaby nas, gdyby nie była tak prawdziwa pod względem analizy cech płci.
Jednym słowem, zdolność do posiadania jednej, bardzo sztywnej strategii życiowej w szybko zmieniającym się środowisku jest skazana na mniejsze powodzenie i skuteczność. Oczywiście świadomość, a co za tym idzie – także osobowość w najpoważniejszym stopniu ukrywa się w działaniu naszego mózgu. Czy w mózgu jest gdzieś realnie zapisane, że mężczyzna nie wyraża uczuć, gdy jest zdenerwowany, że jest twardy, asertywny, racjonalny i dobry w zadaniach wizualno-przestrzennych, takich jak czytanie map? Z drugiej strony: czy jest tam zapisane, że kobiety będą bardziej emocjonalne, opiekuńcze i lepsze w używaniu języka? Czy są to właśnie jedynie oczekiwania społeczne, w których wzrastamy? A co za tym idzie dalej, czy skoro zdarzają się osobowości androgyniczne, czy to wiąże się również w istnieniem androgynicznych mózgów?
Połączenia między obszarami mózgu odmienne dla płci
Liczni neurobiolodzy poszukują odpowiedzi na to ostatnie pytanie. Dziś uczeni z Uniwersytetu Cambridge na łamach czasopisma „Cerebral Cortex” pokazują, jak za pomocą sztucznej inteligencji zanalizowali dane z neuroobrazowania mózgów 9620 osób (4495 mężczyzn i 5125 kobiet). Były to analizy wyników neuroobrazowania wykonanych wcześniej z dołączonymi ankietami dotyczącymi stanu zdrowia psychicznego i fizycznego – wszystko istnieje i jest do wykorzystania w ramach specjalnych grantów naukowych w ramach tzw. UK Biobank. Czyli brytyjskiej bazy nie tylko danych biomedycznych, ale także sekwencji genetycznych oraz materiału biologicznego od tysięcy zanonimizowanych ludzi.
Choć mózgi mężczyzn i kobiet są anatomicznie bardzo podobne, wykazano, że połączenia między różnymi obszarami funkcjonalnymi mózgu różnią się ze względu na płeć.
Jeśli skonstruować oś, na której rozmieszczona jest ta obserwowana zmienność, 25 proc. mózgów daje się zidentyfikować jako męskie, 25 proc. jako żeńskie, a 50 proc. było rozmieszczonych w androgynicznej części kontinuum – prosto rzekłszy gdzieś tam po środku. Czytając tę publikację, odnoszę wrażenie, że te punkty odcięcia są dość arbitralne, nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości podczas analizy danych, że rozkład wyników nie przedstawia dwóch wysokich wierzchołków i pustki po środku.
Uczeni podkreślają też, że z analizy statystycznej danych medycznych dotyczących zdrowia psychicznego uczestników wynika, że w centrum osi plasują się uczestnicy najrzadziej mający problemy natury psychicznej typu depresja czy napady lękowe.
Wyniki te oznaczają, że obserwacje psychologiczne mają podłoże neurologiczne. Że to, co się przejawia w zachowaniach i cechach osobowości oraz to, z czym się identyfikują osoby poddawane testowi za pomocą kwestionariusza opracowanego przez Sandrę Bem, daje się zobaczyć, gdy zanalizować stosowne skany obrazujące funkcjonalne połączenia nerwowe w ich mózgach.
Patrząc na działanie mózgu, da się zatem powiedzieć, czy ktoś jest kobietą, czy mężczyzną. Da się jednak również zobaczyć, że rozkład między ekstremami jest ciągły, a nie głęboko dwuwierzchołkowy. Płeć mózgu istnieje zatem, ale nie opiera się na opozycji ekstremów, a na ciągłości.
Czy nowopowstała dzięki badaniom z Cambridge hipoteza, że androgyniczność osobowości ma odbicie (a może trzeba zauważyć, że raczej źródło) w dość jak widać powszechnej androgyniczności struktury połączeń mózgowych, się w neuronaukach utrzyma, pokaże czas.
Coraz więcej jednak – także w mniej modnych i gorących obszarach współczesnej psychologii – widać współpracy z metodami neurobiologicznymi.
Cóż, skoro istnieją urządzenia pozwalające podglądać mózg, a także mózg przy pracy z dość dużą dokładnością, to się ich używa. Skoro daje się zaprogramować sztuczne inteligencje do analizy gigantycznych baz danych, zwłaszcza danych w formie obrazów, to się z nich korzysta. Także do szukania neurobiologicznych odpowiedzi na wątpliwości i teorie psychologii.
#
Magdalena Kawalec–Segond | Tygodnik.pl