Smutna wiadomość dotarła z Francji. Zmarł Jean Paul Belmondo. Aktor ikona. Lubiany przez całe pokolenia widzów, i wcale nie tylko kobiety. Nieprzesadnie wybitny, jeśli chodzi o grę aktorską, przystojny bez dwóch zdań, choć o gustach (ponoć) nie rozmawiamy. Wzbudzający, poprzez grane role, ale i życie osobiste, ogromne emocje, i prawdopodobnie to właśnie emocje – były kluczem jego popularności?

Jak to się stało i co sprawiło, że Belmondo miał aż taką pozycję w europejskim showbiznesie, w społecznej świadomości, w kulturze, a wielu wybitniejszych, po prostu lepszych aktorów nigdy nawet nie zbliżyło się do jego popularności? I czy wszystko to może być dla nas jakąś lekcją, także biznesową?

Wiele wskazuje na to, że lubiliśmy (wciąż lubimy) Belmondo, bo był – wg naszych wyobrażeń, a więc postrzegania – taki sam jak my. Trochę niedoskonały, z wadami i zaletami podobnymi przeciętnemu człowiekowi. Nie ulega żadnej wątpliwości, że jednym z najsilniejszych wyznaczników naszej sympatii do innego człowieka jest jego podobieństwo do nas samych. Chodzi tu o podobieństwo właściwie pod każdym względem – od cech osobowości i nawyków, do kibicowania tej samej drużynie piłkarskiej lub słuchania podobnej muzyki. Ale najsilniej działa podobieństwo poglądów, postaw i opinii. Im bardziej podobne są poglądy partnera do naszych własnych, tym bardziej go lubimy.

Co stanowi zaletę, a co wadę partnera, zależy w pewnym stopniu od nas samych. Ogólnie rzecz biorąc, im bardziej sądzimy, że sami odznaczamy się jakimiś cechami, tym wyżej je cenimy i uważamy za cechy szczególnie ważne u kogoś innego. I właśnie dlatego Belmondo tak bardzo, tak mocno skradł nasze serca – to kim był, w swoich aktorskich rolach, było projekcją tego, kim sami chcieliśmy być i jak siebie postrzegać.

Belmondo grał takie osoby, jakie w gruncie rzeczy cenimy, bo sami, mniej lub bardziej skrycie chcielibyśmy być. Odważne, surowe ale sprawiedliwe, godne zaufania, wiarygodne, czułe, szarmanckie. Jego role zlały się w naszej świadomości w jedno, w mit o dobrym łobuzie i/lub czułym draniu. Takie skrzyżowanie Janosika, Robinhooda i bohaterów z filmów Quentina Tarantino.

Oto trzy główne powody dla których podobieństwo wpływa na lubienie :

  • Po pierwsze, podobny znaczy dla nas tyle co pozytywny. Ponieważ na ogół lubimy własne cechy i cenimy własne poglądy, spostrzeżenie ich u innego człowieka jest dla nas równoznaczne ze stwierdzeniem, że obdarzony jest on cnotami a jego poglądy są dla nas rozsądne i słuszne. Dotyczy to najbardziej osób, które same siebie cenią i mają dodatnią samoocenę.
  • Drugi powód jest taki, że podobieństwo samo w sobie jest nagradzające, gdyż napotkanie podobieństw u innych, jest dla nas dowodem naszych własnych racji. Większość opinii, które dla nas są naprawdę ważne, nie sposób sprawdzić na podstawie jakichkolwiek faktów, dlatego gdyż dotyczą one nie faktów, ale wartości i upodobań. W tym momencie jedyną możliwością sprawdzenia ich słuszności będzie wsparcie innych osób, stąd też podobieństwo w zakresie wartości będzie budzić większą sympatię niż podobieństwo w zakresie poglądów i faktów, które to można sprawdzić. Dodatkowo lubienie wynikające z podobieństwa, będzie silniejsze, gdy nie jesteśmy pewni swoich poglądów, a wiec im bardziej jest nam potrzebne wsparcie innych osób.
  • Trzeci powód, dla którego podobieństwo budzi sympatię, wiąże się z oczekiwaniem, że ludzie podobni do nas będą nas również lubili. Dzieje się tak, dlatego gdyż ludzkie sympatie i antypatie bardzo silnie rządzą się zasadą wzajemności. Oczekiwanie, że ktoś, kto jest do nas podobny będzie nas lubić, samo w sobie budzi sympatię do tej osoby.
  • Dodatkową ciekawostką jest zależność podobieństwo – atrakcyjność. Tutaj istotną granicą jest ludzkie pragnienie zachowania własnej odrębności. Badania wykazały, że zbyt duże podobieństwo zagraża temu pragnieniu i może być zwyczajnie nudne i w ten sposób obniży to atrakcyjność.

A więc okazuje się, że lubimy osoby umiarkowanie do nas podobne, nie lubimy osób nie podobnych oraz takich, które są całkowicie podobne. To czy dana osoba będzie nas lubiła zależy również od kilku innych czynników, a mianowicie od częstości kontaktów z tą osobą, od jej zalet, atrakcyjności fizycznej a także przysług i komplementów, którymi nas obdarzy. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza wtedy gdy zależy nam na pozytywnych relacjach z innymi ludźmi oraz budowaniu bliskich relacji.

Zagłębiając się nieco bardziej w temat naszej sympatii wobec kogoś, istnieją – decydujące o niej czynniki/wyznaczniki atrakcyjności interpersonalnej.

Egocentrycy i egoiści nie są lubiani, trudno im współpracować i rozwiązywać konfliktowe sytuacje drogą negocjacji.

Unikamy ludzi agresywnych i źle wychowanych, nieuczciwych i niekulturalnych, niesprawiedliwych i niegodnych zaufania, nudziarzy i świętoszków, a także tych, których skrzywdziliśmy. Lubimy natomiast takich, którzy dostarczają nam jak najwięcej zysków (nagród różnego rodzaju) przy minimum kosztów (strat, kar).

Do wzrostu sympatii przyczyniają się w największym stopniu następujące czynniki:

Atrakcyjność fizyczna

  • Nie ma sprawiedliwości na świecie. Osoby atrakcyjne fizycznie (uwaga – to nie znaczy klasycznie piękne, tylko „z klasą”, dbające o siebie, mające własny, ciekawy styl, przyciągające uwagę dobrym gustem itp.) oceniamy jako milsze, lepsze i mądrzejsze, a brzydkim przypisujemy gorsze cechy. To zjawisko, znane jako efekt aureoli, wyrządza wiele szkód. Gorsze traktowanie ludzi mniej atrakcyjnych prowadzi do samospełniającej się przepowiedni: zaczynają myśleć o sobie i zachowywać się tak, jakby istotnie byli gorsi.

Efekt aureoli polega na tym, że osobom atrakcyjnym fizycznie przypisujemy nieświadomie więcej zalet, a nieatrakcyjnym fizycznie – więcej wad. (to reakcja automatyczna i bezrefleksyjna)

Ładne dzieci są nieświadomie faworyzowane (samospełniająca się przepowiednia) i uzyskują lepsze stopnie. Brzydkim dzieciom częściej przypisuje się winę. Piękni ludzie częściej uzyskują pomoc i wsparcie. Kobiety atrakcyjne częściej i szybciej zawierają związki małżeńskie, w których ich partnerzy są bardziej wykształceni i lepiej zarabiają (niż w związkach kobiet brzydkich). Atrakcyjni mężczyźni szybciej awansują i lepiej zarabiają. Pierwszym warunkiem zdobycia sympatii jest wiec przyciągnięcie uwagi walorami zewnętrznymi

To, jak traktujemy ludzi, wpływa na ich samoocenę i zachowanie. (efekt samospełniającego się proroctwa)

Sprzyjający sympatii stopień kompetencji

  • Najbardziej lubiane są osoby wprawdzie mające na dany temat sporą wiedzę i stosowne umiejętności, ale nie pozbawione wad, czyli mylące się czasem, popełniające różne drobne gafy lub niezręczności. Ludzi zbliżają błędy popełniane przez innych pod warunkiem, że nie jest ich zbyt wiele, bo brak kompetencji i gafy wywołują raczej atak niechęci i antypatię. Otwarte przyznanie się do popełnionego błędu i słowo przepraszam zjednuje otoczenie i nie szkodzi autorytetowi.

Osoby kompetentne i w ogóle zbyt (czyli nienaturalnie) idealne nie cieszą się przesadną sympatią. Zbyt wiele je dzieli od zwykłych śmiertelników. Nie warto wobec tego pozować na osobę bez wad, co i tak może udać się jedynie na chwilę. 

Podobieństwo

  • Ważną zaletą ludzi jest ich podobieństwo do nas samych! Im więcej podobieństw, tym lepiej dla sympatii, od mało ważnych podobieństw typu uczesanie czy gust kulinarny, do pochodzenia, światopoglądu, wyznania. Każdy rodzaj podobieństwa wywołuje sympatię (im jest ich więcej, tym lepiej), ale szczególne znaczenie ma podobieństwo poglądów.

Osoba podzielająca cudze przekonania dostarcza wsparcia i niebywale komfortowego poczucia, że ma się rację. Bardzo lubimy mieć słuszność w każdej sprawie, dlatego też darzymy sympatia ludzi, którzy się z nami zgadzają. Potwierdzenie własnych poglądów działa jak nagroda i sprzyja podtrzymywaniu kontaktu.

W sytuacji negocjacyjnej trudno oczywiście zgadzać się ze wszystkim, bo tylko część przekonań bywa podobna, ale to, co nas łączy, należy szczególnie podkreślać i eksponować na różne sposoby. Najbardziej lubiane są jednak osoby, które miały początkowo inne zdanie, a potem zmieniły je pod wpływem cudzej perswazji.

Próżność jest wspólna wszystkim ludziom (jaką muszę być nadzwyczajnie mądrą osobą, skoro udało mi się kogoś skłonić do zmiany zdania!), dlatego daj się czasem przekonać (np. w mniej istotnych kwestiach), a sympatia wcześniejszego oponenta będzie zapewniona (i skłonność do ustępstw bardziej prawdopodobna). 

Częstość kontaktów

  • Im bodziec częściej eksponowany, tym lepiej znany. Znajomi wydają nam się sympatyczniejsi od rzadziej oglądanych. Im mniejsza odległość, tym częstsze kontakty. Im częściej kontaktujemy się z daną osobą, tym większe prawdopodobieństwo, że zostanie naszym przyjacielem. Częstość kontaktów budzi sympatię, bo usuwa niepewność, normalną w kontaktach z nowo poznanymi osobami, które nawet gdy są bardzo interesujące, to trudno przewidzieć, jak się zachowają. 

Samoodsłanianie

  • Dobrzy przyjaciele i kochankowie dzielą się intymnymi informacjami o sobie. Stosowanie samoodsłaniania się nie tylko pozwala ludziom głębiej poznać się nawzajem, lecz także wysyła sygnały zaufania. To jest tak, jakbym mówił: „Mam tu pewną informację, coś, co chcę, żebyś wiedział o mnie, i ufam ci, że nie posłużysz się nią, żeby mnie zranić”.

Przyjaciele i kochankowie zwykle uważają takie rozmowy za wysoce nagradzające. Gdy obserwujesz osoby zwierzające się sobie nawzajem i wymieniające szczegółowe informacje o swoim życiu, wówczas możesz przewidywać, że będą one stawały się dla siebie coraz bardziej atrakcyjne.

Pomyśl o ludziach, z którymi dzielisz się swoimi sekretami, i o tych, z którymi nigdy byś się nimi nie podzielił. Co leży u podłoża tego dzielenia się sekretami lub zatajania ich? 

Wzajemność sympatii

  • Lubimy tych, którzy nas lubią (reguła wzajemności). Świadomość cudzej sympatii sprawia, że zachowujemy się bardziej serdecznie, miło, przyjacielsko, wywołując podobne reakcje. Im bardziej jesteś nieśmiałą i niepewną siebie osobą, tym większą sympatią obdarzysz kogoś, kto deklaruje, że Cię lubi.

Wydawałoby się, że podobieństwo poglądów i wzajemna sympatia powinny się sumować, ale badania dowiodły, że największą sympatią obdarzamy tego, kto lubi nas, mimo że mamy odmienne poglądy. Sądzimy zapewne, że powodem jest nasza wyjątkowa atrakcyjność i, mimo różnicy przekonań, deklarujemy przyjaźń.

Teoria zyskiwania i utraty zwraca uwagę na rolę dynamiki w stosunkach społecznych: zmiany w sposobie oceniania nas przez kogoś mają większy wpływ na naszą sympatię-antypatię do niej, niż gdy ocena jest stała.

Przyzwyczajenie niesie nudę i działa, mimo przyjemnej przewidywalności, jako kara.

Efekt zysku

– bardziej lubimy osobę, która nas nie lubiła i zmieniła zdanie na pozytywne (bo namęczyliśmy się, aby zmieniła opinię), niż osobę darzącą nas sympatią przez cały czas.

Efekt straty

– mniej lubimy kogoś, kto przestał nas lubić (nie lubimy niczego tracić), niż osobę od początku niechętnie nastawioną, a także mniej – od zadeklarowanego wroga.

Współpraca

  • Rywalizacja wprawdzie pobudza (adrenalina), ale zagraża poczuciu bezpieczeństwa i wyczerpuje energetycznie, zwłaszcza na dłuższą metę; wolimy osoby współdziałające z nami i darzymy je sympatią, o ile wkład jest odczuwany jako podobny. 

Komplementy (pochwały) i przysługi

  • Sympatię budzą wyłącznie pochwały i przysługi uzasadnione, bezinteresowne i nieprzesadne. Pochwała i przysługa przesadzona, niedostosowana do okoliczności, budzi podejrzenia, a nieuzasadniona – wywołuje przekonanie o głupocie lub interesowności osoby chwalącej.

Jeśli uważasz, że robisz coś nie najlepiej, czy fatalnie się prezentujesz – pochwała wzbudzi ostrożność i nieufność. Narzucanie się z przysługami i chwalenie przy każdej okazji może wręcz spowodować antypatię, gdy podejrzewamy, że ktoś oczekuje rewanżu.

Nie lubimy: podarunków wymagających rewanżu, komplementów mających na celu manipulację i przysług przynoszących korzyści „uczynnej” osobie.

Jeśli chcesz wzbudzić sympatię – raczej poproś o pomoc, pokaż bezradność, nakłoń kogoś delikatnie, by coś niezbyt trudnego zrobił dla Ciebie. Polubi Cię bardziej, bo nie tylko ma okazję okazać się mocniejszą czy mądrzejszą osobą, ale musi sobie uzasadnić, dlaczego Ci pomógł. Musi być w Tobie coś miłego, skoro poświęca Ci swój czas.

Pozytywne emocje sprzyjają podtrzymywaniu kontaktu. Uważaj zatem, aby nieumiejętnie stosowane pochwały i przysługi nie obróciły się przeciwko Tobie. 

Samoocena

  • Nie lubimy i unikamy osób o zawyżonej samoocenie (megalomanów); niska budzi sympatię u osób o niskiej samoocenie na zasadzie podobieństwa, ale tylko do czasu, gdy nie poczują się zmęczone związkiem typu „wiódł ślepy kulawego”; zaniżona wywołuje niechęć – trzeba zaprzeczać, podnosić na duchu – wyczerpujące nawet dla osób lubiących „porównania w dół”. Lubimy osoby o średniej i dobrze uzasadnionej wysokiej samoocenie, które nie podkreślają tego faktu na każdym kroku i są ogólnie miłe w kontakcie. 

Właściwa komunikacja niewerbalna

  • Niezwykle ważna dla wzbudzenia sympatii, zwłaszcza przy pierwszym wrażeniu. Przyjazna, otwarta mowa ciała: odległość fizyczna wygodna dla obu stron, lekkie wychylenie się w stronę rozmówcy, wyprostowany kręgosłup, ręce i nogi nie skrzyżowane, ciepła barwa głosu. Kontakt wzrokowy bez świdrowania lub innych przejawów dominacji – agresji, lekki uśmiech także w oczach. Najlepsze są spokojne ruchy i dostrajanie się do rozmówcy. Uwaga z dotykaniem! – zwłaszcza osób nieufnych i lubiących dystans.

Kontrola mowy ciała

  • Mowa ciała to: wygląd, oznaki dbałości o higienę osobistą, barwa głosu, tempo i rytm mówienia, wzdychanie i sapanie, wydawanie innych nieartykułowanych dźwięków, jąkanie się, kontakt wzrokowy (lub unikanie), unoszenie brwi, marszczenie brwi, zaciskanie ust, uśmiech, nagłe czerwienienie twarzy lub blednięcie, łzy, nerwowe tiki, nadmierne pocenie się, gestykulacja (lub jej całkowity brak), pozycja ciała, układ oraz ruchy rąk i nóg, dotykanie, fizyczny dystans od innych ludzi (odległość).

Jeśli chcesz, aby odbierano Cię jako osobę pewną siebie, ale bez elementów arogancji, nonszalancji czy lęku, czyli jako osobę otwartą, uczciwą, szczerą i sympatyczną, to uwzględnij poniższe wskazówki. 

  • Pozycja i ruchy ciała – zwróć się twarzą i stopami w stronę rozmówcy. Wskazana jest swoboda, naturalność. Nie kul się (co oznacza lęk), nie stój nad kimś jak kat nad dobrą duszą (agresja). Ma Ci być wygodnie, nic nie może boleć.

Jeżeli chodzisz – to spokojnie i zdecydowanie, co oznacza samokontrolę i pewność siebie. Nie przebieraj nogami, nie człap, nie szuraj (niepewność). Nie przysuwaj się zbyt blisko i nie uciekaj za daleko. Jeśli pochylasz się, a rozmówca odchyla, nie przysuwaj się! Siedź, nie wiercąc się, lub stój bez nerwowego kręcenia się. Twoja nadpobudliwość utrudnia innym skupienie uwagi.

  • Twarz – powinna być odprężona i pogodna, z lekkim uśmiechem, także w oczach. Uśmiech nie może być oczywiście grymasem wyszczerzenia się z martwym okiem i nie może przechodzić w wybuchy niekontrolowanej wesołości (ośmieszysz kogoś i zrobisz sobie wroga).

Zakazane jest puste, bezmyślne spojrzenie (oznacza znudzenie). Nie wpatruj się w rozmówcę uporczywie, tylko patrz od 1/3 (z obcymi lub przy dużym skrępowaniu) do 2/3 czasu rozmowy (z bliższymi Ci osobami). Nagłe przerwanie kontaktu wzrokowego oznacza niechęć, poczucie winy, chęć ukrycia czegoś, opór lub znudzenie i chęć odejścia.

  • Ramiona i ręce – nie wymachuj ramionami bez przerwy (nadpobudliwość), nie trzymaj rąk bez ruchu – to żywa część ciała, więc gestykuluj dla podkreślenia istotnego fragmentu wypowiedzi.

Wskazany jest umiar, lepiej za mało niż za dużo. Nie bębnij palcami po stole (zniecierpliwienie), nie dotykaj stale rękami twarzy lub części własnej (a tym bardziej cudzej) garderoby (oznacza niepewność, niepokój, szukanie oparcia). Dłonie – powinny być otwarte i skierowane ku górze lub swobodnie oparte na kolanach (otwartość, szczerość). Zaciśnięte w pięści wyrażają złość. Wykręcanie i ściskanie palców oraz wyłamywanie stawów to niepokój. Machinalne bawienie się przedmiotami sugeruje brak samokontroli.

  • Dłonie podpierające głowę oznaczają zmęczenie, zniechęcenie, bezsilność. Nogi – powinny spoczywać swobodnie, w żadnym wypadku nie skrzyżowane i cofnięte, co w zestawieniu ze skrzyżowanymi, podniesionymi ramionami oznacza nieufność, rezerwę, lęk lub agresję. Nie machaj nogą (znudzenie). Dziewczęta, dbające o estetykę wyglądu, i takie, które nie chcą uchodzić za wyzywające – nogi (zwłaszcza w mini spódniczkach) trzymają blisko siebie.
  • Barwa głosu – sympatię budzi ciepła, nie zimna. Głos Ci złagodnieje, gdy uśmiechniesz się, także rozmawiając przez telefon

Jak mowa ciała świadczy o nastawieniu przyjaznym, a jaka o wrogim lub lękowym?

  • Mowa ciała odbierana najczęściej jako przyjazna: częsty kontakt wzrokowy, pogodny wyraz twarzy z miłym, zachęcającym, ciepłym uśmiechem, aprobujące potakiwanie głową, spokojne, otwarte dłonie, skierowane częściej ku górze, swobodne ruchy ramion i dłoni, lekkie pochylenie ciała do przodu, rozluźnione mięśnie (nie drżą, nie są usztywnione), miłe i ciepłe brzmienie głosu, dotyk.
  • Mowa ciała, świadcząca o zdecydowaniu i zainteresowaniu: kontakt wzrokowy do 3/4 czasu rozmowy, patrzenie prosto w oczy, twarz nie zasłaniana w żaden sposób, lekkie przechylenie głowy na bok, spokojna pozycja ciała przy słuchaniu, lekkie napięcie ciała przy mówieniu, ramiona opuszczone, umiarkowana gestykulacja, otwarte dłonie, poważny ton.
  • Mowa ciała odbierana najczęściej jako wroga (agresywna): unikanie wzroku przez częste odwracanie głowy lub wychylanie się nad rozmówcę i spoglądanie ponad jego głową (oznacza też obłudę), nieprzenikniony wyraz twarzy, zaciskanie ust, uśmiech politowania, sarkastyczny, złośliwy, lekceważący lub ironiczny, unoszenie brwi przy zaciśniętych ustach, ściskanie dłoni w pięści, nadmierna gestykulacja (w tym: grożenie palcem), częste pocieranie nosa, krzyżowanie (i zaciskanie) rąk i nóg, odchylanie się i odsuwanie, napięte (drżące) mięśnie, podniesiony, ostry, napastliwy ton głosu.
  • Mowa ciała świadcząca o zalęknieniu: częste odwracanie wzroku i przymykanie oczu, częste mruganie, zaczerwieniona lub nagle pobladła twarz, silne pocenie się, zasłanianie dłonią ust, nerwowe kiwanie głową, ogólna nadpobudliwość ruchowa (ruchy na boki, wiercenie się, pocieranie szyi i karku, ściskanie, wykręcanie palców), krzyżowanie (i zaciskanie) rąk i nóg, drżące mięśnie

Na koniec jedna, ale zasadniczo ważna kwestia!

Dobrymi chęciami piekło wybrukowane – uważaj na niechciane przysługi!

Naturalnie lubimy ludzi, którzy chętnie nam pomagają. Czy jednak zawsze wyświadczenie przysługi rodzi sympatię? Otóż nie – wszystko zależy od tego, czy sami prosiliśmy o pomoc czy też została nam ona narzucona z zewnątrz.

W pierwszym przypadku nie ma wątpliwości – osoba odpowiadająca na naszą prośbę będzie spostrzegana jako życzliwa i sympatyczna. Jednak wyświadczenie komuś przysługi „z zaskoczenia” stanowi dość ryzykowne posunięcie.

  • Po pierwsze, podobnie jak komplementy, czyjeś przysługi mogą być odebrane jako podstępna próba zdobycia naszej sympatii i uzyskania korzyści. Z pewnością nie rodzi to sympatii do osoby, którą zaczynamy spostrzegać jako manipulanta i lizusa.
  • Ponadto, społeczna reguła wzajemności wymaga, aby odwzajemnić otrzymaną pomoc. Stąd przysługa może rodzić w jej odbiorcy nieprzyjemną presję – został właśnie zobligowany do pomocy osobie, która narzuciła się swoją dobroczynnością. Od razu zapala się w nas czerwona lampka: „nie wiadomo o co w przyszłości może poprosić nas ten człowiek a nam nie będzie wypadało odmówić”. Często rodzi to opór – nikt nie lubi być przymuszany do czegoś, na co nie ma ochoty – oraz złość i niechęć do osoby, która nieproszona przysługę wyświadczyła. Efekt ten jest znacznie silniejszy, kiedy stajemy się dłużni komuś kogo nie lubimy.
  • Co więcej, reguła wzajemności zobowiązuje nas do wyświadczenia przysługi podobnej wielkości, czy rodzaju, co ta otrzymana. Jeśli współpracownik przyniesie nam rano kawę, nie ma sprawy, odwdzięczymy się tym samym przy najbliższej okazji.

Co jednak, gdy ktoś wyświadczy nam przysługę tak wielką, że nie sposób jej spłacić? W takiej sytuacji reguła wzajemności przestaje obowiązywać, a nas dręczy poczucie „zadłużenia” u drugiej osoby.

Jeśli zamożni teściowie postanowią obdarować nas nowym samochodem, mieszkaniem i pomocą w spłacie kredytów może to rodzić mieszane uczucia – z jednej strony bardzo ułatwili nam życie, z drugiej jednak uzyskali nad nami władzę – czy zdołamy im teraz czegokolwiek odmówić?

Jak widać wdzięczność potrafi być bardzo skutecznym sposobem kontroli drugiego człowieka. Stąd, jeśli chcesz pozyskać czyjąś sympatię (na przykład atrakcyjnej koleżanki z pracy) nie zawsze warto wyświadczać jej przysługi. Jest na to lepszy sposób – subtelnie skłonić ją do tego, aby to ona Tobie w czymś pomogła.

  • Zgodnie z teorią dysonansu poznawczego, Twoja koleżanka nie chciałaby czuć, że wyświadcza przysługę komuś, kogo nie lubi lub jest jej obojętny. To rodzi wewnętrzny „zgrzyt” – „po co to robię, to bez sensu!”

Będzie się czuła znacznie bardziej spójna i racjonalna, jeśli pomoże osobie, którą lubi. Skoro już przysługa została wyświadczona, Twoja znajoma, chcąc zniwelować „zgrzyt”, prawdopodobnie uzna, że pomogła Ci, bo w zasadzie zawsze Cię uznawała za sympatycznego człowieka.

Okazuje się, że idealny przyjaciel to osoba: atrakcyjna fizycznie, podobna do nas, okazująca wiele zachowań wiążących, posiadająca cenione przez nas zalety, często spotykana, potrafiąca prawić szczere i trafione komplementy oraz pomagać wtedy, gdy o to poprosimy.

Na szczęście większość z nas nie ma aż tak wygórowanych oczekiwań i potrafimy zadowolić się jedynie kilkoma z wymienionych przymiotów. I bardzo dobrze – sympatia, przyjaźń i miłość między ludźmi to najcenniejsze, co w życiu mamy. 

Na koniec, wracając do Belmondo: usłyszałem kiedyś, że od pewnych osób można kupić używany samochód. Bo wzbudzają sympatię ale i zaufanie. Bądź więc jak Belmondo, zwłaszcza jeśli Twój biznes oparty jest na budowaniu, kreowaniu i pielęgnowaniu dobrych relacji!

#