Wciąż istniejące bariery społeczne, budowane na stereotypach i szowinistycznych przekonaniach oraz konieczność udowadniania swojej wartości to przeszkody na drodze do awansu dla wielu kobiet. Niestety.
81 proc. partnerek największych kancelarii w Polsce zetknęło się ze zjawiskiem szklanego sufitu – wynika z badania przeprowadzonego przez firmę doradztwa personalnego HRK S.A.
Wychowanie, kultura i tradycja
Emocjonalność, wrażliwość, nadmierna empatia czy zależność od innych to przykłady cech, które stworzyły stereotyp kobiety niezdolnej do sprawowania funkcji przełożonego oraz zarządzania biznesem – czytamy w raporcie „Liderki w kancelariach prawnych”.
Z takim sposobem myślenia spotkało się wiele pań uczestniczących w badaniu przygotowanym przez HRK, które i tak zawojowały prawniczy świat. Statystycznie jednak kobiet na kierowniczych funkcjach w kancelariach powinno być więcej.
Na studiach prawniczych przeważają kobiety. Coraz więcej jest ich na aplikacjach. Zdolnych, wykształconych, ambitnych i zmotywowanych – czytamy w raporcie.
Co idzie zatem nie tak?
– Kobietom trudniej o sukces z powodu wychowania, kultury, tradycji. Jest taka piosenka do wiersza Włodzimierza Szymanowicza „Dajcie mi miejsce przy stole”, której słuchałam jako dziecko. Dopiero później stwierdziłam: dlaczego ktoś ma coś mi dawać. Sama mogę to wziąć. Kobiety mają w sobie naturalną obawę, że nie są dość dobre. Muszą być perfekcyjne. I wszystko chcą zrobić same, aby mieć sytuację pod kontrolą – komentuje Jolanta Nowakowska-Zimoch, partnerka zarządzająca w Kancelarii Greenberg Traurig.
Gen dbania o własne interesy
W jej ocenie kobiety mniej jasno artykułują swoje potrzeby i oczekiwania.
– Uważają, że jeśli są dobre merytorycznie, to ktoś to doceni. Nie mówią głośno, że oczekują awansu, podwyżki. Czekają, aż ktoś to odgadnie. Trzeba zmienić sposób myślenia o sobie. Zająć swoje miejsce przy stole i głośno mówić o swoim prawie – akcentuje mecenas Nowakowska-Zimoch.
W podobnym tonie wypowiada się Katarzyna Woroszylska, partner zarządzająca w Kancelarii Baker Tilly Woroszylska Legal.
– Prawniczkom często brakuje genu dbania o własne interesy – zaznacza, dodając, że środowisko prawnicze jest nie tylko mocno konserwatywne, ale też bardzo rywalizacyjne.
– Często prawniczki bardziej świadomie niż prawnicy analizują, ile może je kosztować postawienie wyłącznie na własną karierę, i nie każda chce płacić swoim życiem za tytuł partnera – wskazuje mec. Woroszylska.
Badane mecenaski poproszono, aby podały trzy cechy, które pomagają odnieść sukces w kancelarii.
Z wynikiem 55 proc. na pierwszym miejscu znalazła się determinacja. W dalszej kolejności: pewność siebie (27 proc.), komunikatywność (23 proc.) i pracowitość (21 proc.). Zdecydowanie mniej istotne są ich zdaniem ambicja (9 proc.), kompetencje (9 proc.), odporność na stres (6 proc.) czy kontakty biznesowe (6 proc.).
Z drugiej jednak strony to właśnie stres był wyliczany jako największa trudność w karierze prawnika. Aż 64 proc. uczestniczek badania wskazało, że jest to wysoki poziom stresu towarzyszący im w wykonywaniu codziennych obowiązków zawodowych. Na drugim miejscu znalazły się niejasna ścieżka kariery oraz odsunięcie od kwestii decyzyjnych (47 proc.). Niewiele mniej, bo 45 proc., prawniczek odczuło brak docenienia przełożonego – czytamy w raporcie.
Okazuje się, że większej obecności prawniczek zaczyna wymagać biznes.
– Biznes i klienci cenią, że zespoły tworzą prawnicy obu płci. Partnerzy zarządzający także dostrzegli, że różnorodność jest siłą kancelarii – mówi Agnieszka Janicka, partner zarządzająca w Clifford Chance.
A mec. Katarzyna Randzio-Sajkowska, partner w Kancelarii SK&S, zwraca uwagę, że kobieta szef lepiej dba o pracownika.
– Kobiety starają się promować innych. O swoich zespołach mówią „my”, „nam się udało”, „my osiągnęliśmy”, „nasz zespół”. Mężczyźni raczej: „mój sukces”, „mój zespół” – zauważa.
#