Jest taki stary dowcip o facecie, który na rozmowie kwalifikacyjnej usłyszał: „Wie pan, na to stanowisko potrzebujemy kogoś naprawdę odpowiedzialnego”. Zastanowił się chwilę i odparł: „Uważam, że doskonale się nadaję. W poprzedniej pracy sporo rzeczy się nie powiodło i wszyscy mówili, że to ja jestem odpowiedzialny”.
Niestety, katastrofalne wypowiedzi zdarzają się także w trakcie prawdziwych rozmów kwalifikacyjnych, ale można temu zaradzić. Przez ostatnie trzydzieści lat psychologowie interesowali się, jakie zachowania robią wrażenie na „przesłuchujących”. Udało im się odkryć kilka prostych i skutecznych technik zwiększających nasze szanse na otrzymanie wymarzonej pracy.
Gdy zapytać jakiegokolwiek pracodawcę, dlaczego wybiera właśnie tę, a nie inną osobę, odpowie, że decydują kwalifikacje i zdolności kandydata. Żeby uczynić proces eliminacji jak najbardziej rozsądnym i sprawiedliwym, pracodawcy zestawiają listy pożądanych cech i umiejętności, studiują nadesłane życiorysy i w bezpośredniej rozmowie starają się zdobyć dodatkowe informacje o chętnych do pracy.
Jednak bardzo wiele poważnych badań potwierdza tylko… że wcale tak nie jest 😏
Przykładem niech będą badania przeprowadzone przez Chada Higginsa z Uniwersytetu Stanu Washington i Timothy’ego Judge’a z Uniwersytetu Florydzkiego jednoznacznie wykazujące, że ludzie prowadzący rozmowy kwalifikacyjne często łudzą się w kwestii bezstronności własnych decyzji i że w rzeczywistości są nieświadomie sterowani przez psychologiczne tendencje i zjawiska.
Higgins i Judge śledzili losy ponad dwóch tysięcy kandydatów, którzy starali się o pierwszą lub lepszą pracę. Na początku badacze przeanalizowali życiorys każdego kandydata, zwracając uwagę na dwie pozycje, które według pracodawców powinny odgrywać zasadniczą rolę przy wyborze nowego pracownika: kwalifikacje i doświadczenie zawodowe.
Po każdej rozmowie kwalifikacyjnej kandydaci wypełniali standardową ankietę dotyczącą ich zachowania w trakcie rozmowy – na przykład tego, czy udało im się przedstawić wszystkie swoje walory, czy przejawiali zainteresowanie firmą albo czy spytali, jakiej osoby poszukuje pracodawca.
Badacze byli w kontakcie także z prowadzącymi rozmowy i pytali ich o opinię w kilku sprawach, między innymi: jak dany kandydat wypadł na rozmowie, czy pasowałby do firmy, czy posiada odpowiednie kwalifikacje i, oczywiście, czy zostanie przyjęty.
Po przeanalizowaniu 2088 procesów – naukowcy zdemaskowali obiegowe poglądy na temat decyzji podejmowanych przez pracodawców i odkryli zaskakującą prawdę.
Czy otrzymanie pracy zależało od kwalifikacji? Albo od doświadczenia? Okazało się, że ani od jednego, ani od drugiego. W każdym razie, nie w aż takim stopniu, jak powszechnie się sądzi!
Liczyła się przede wszystkim jedna rzecz: czy kandydat wydawał się miły. Ci, którym udało się zdobyć sympatię prowadzących rozmowę, mieli znacznie większe szanse na otrzymanie pracy. Odnosili sukces na różne sposoby: niektórzy rozmawiali z przesłuchującymi na tematy, które nie były związane z pracą, ale były dla obu stron interesujące. Niektórzy starali się uśmiechać i utrzymać kontakt wzrokowy z rozmówcą. Inni pochlebnie wypowiadali się o firmie.
To pozytywne nastawienie przynosiło skutek, przekonując prowadzących rozmowy, że tak sympatyczny i umiejący się zachować kandydat na pewno będzie doskonale pasował do zespołu i należy zaproponować mu pracę.
Badania Higginsa i Judge’a pokazują, że w staraniach o wymarzoną pracę ujmujące zachowanie jest ważniejsze niż kwalifikacje i doświadczenie. Stosując wagę, kwalifikacje i doświadczenie zawodowe to ok. 35/40%, natomiast ujmujące zachowanie, nić sympatii i pozytywnego odbioru stanowi aż 60/65% szans na końcowy sukces. Pomyśl o tym przed czekającym Cię spotkaniem rekrutacyjnym!
Niemniej jednak, jeżeli będziemy mieli na sumieniu jakieś poważniejsze wykroczenia lub zauważalne braki kompetencyjne lub kwalifikacyjne, to bycie miłym może nie wystarczyć, prawda?
Jaka więc jest najlepsza strategia radzenia sobie z gorszymi punktami naszego CV? Czy powinniśmy wspomnieć o swoich niedostatkach na początku rozmowy, czy raczej postawić na dobre pierwsze wrażenie i odnieść się do ewentualnych problemów dopiero na końcu?
Tą kwestią zajęli się psychologowie Edward Jones i Eric Gordon z Uniwersytetu Duke’a, w klasycznym już i głośnym eksperymencie przeprowadzonym w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Przedstawiali oni ponad setce uczestników nagranie wypowiedzi mężczyzny (wynajętego aktora), który opowiadał o swoim życiu, po czym prosili ich, by ocenili, czy człowiek ten wydał im się sympatyczny.
W swojej wypowiedzi mężczyzna wspominał o tym, jak któregoś roku nie zdał do następnej klasy, bo złapano go na ściąganiu i wyrzucono ze szkoły. Badacze zmontowali taśmę tak, by połowa uczestników usłyszała tę wiadomość na początku nagrania, a druga połowa – dopiero na końcu.
Okazało się, że umiejscowienie wyznania miało wielki wpływ na uczucia badanych. Gdy oszustwo na egzaminie wychodziło na jaw na początku, opowiadający wydawał się słuchaczom znacznie bardziej sympatyczny niż wtedy, gdy mówił o swojej porażce na końcu.
Dodatkowe eksperymenty w innych okolicznościach potwierdziły wyniki badania – na przykład okazało się, że bardziej przekonujący są adwokaci, którzy przedstawiają słabsze strony swojej argumentacji na początku rozprawy sądowej.
Wygląda więc na to, że wczesne odsłanianie swoich słabych stron jest odbierane jako przejaw otwartości. Tak btw: właśnie tej lekcji wciąż musi nauczyć się wielu polityków.
Prowadzący rozmowę kwalifikacyjną wobec takiego zachowania uznaje, że ma do czynienia z osobą na tyle uczciwą i posiadającą silny charakter, że umie ona przyznać się do swoich niedociągnięć i zapewne nie będzie próbowała nikogo oszukać.
Czy to samo odnosi się do sukcesów opisanych w naszym CV? Nie!
W kolejnej części omawianego wcześniej eksperymentu uczestnicy słyszeli inne wyjaśnienie rocznej przerwy w nauce („Przyznano mi prestiżowe stypendium na podróż po Europie”), również umieszczone w dwóch miejscach nagrania: na początku i na końcu.
Tym razem efekt był odwrotny: opowiadający wydał się słuchaczom znacznie milszy, gdy odkładał relację o swoim sukcesie na później.
Wychodzi na to, że w opowiadaniu o swoich osiągnięciach lepiej być skromnym niż dokładnym. Odkładając pochwalenie się na koniec, sprawiamy wrażenie, że nasze zalety ujawniają się jakby mimochodem, podczas gdy przedstawianie swoich atutów od początku może być postrzegane jako przechwałki.
Tak więc poćwiczyłeś używanie wdzięku osobistego i planujesz nadmienić wcześnie o słabościach, a późno o sukcesach. Czy to znaczy, że na pewno ci się uda? Niestety nie. Mimo najlepszych zamiarów i skrupulatnych przygotowań wszyscy popełniamy błędy.
Może przewrócisz sobie szklankę z wodą na kolana, niechcący urazisz pracodawcę albo dasz odpowiedź, która będzie mętna i nieprzekonująca. Musisz być przygotowany na poradzenie sobie z nieprzewidzianą katastrofą.
Pomocne może okazać się zapoznanie z wynikami eksperymentów przeprowadzonych przez Thomasa Gilovicha wraz ze współpracownikami z Uniwersytetu Cornella, w których to eksperymentach zmuszali oni studentów do noszenia T-shirtu z wizerunkiem Barry’ego Manilowa.
Pięciu uczestników pojawiało się w tym samym momencie w laboratorium. Prowadzono ich do pokoju, proszono o zajęcie miejsc w jednym rzędzie i każdy zaczynał wypełniać test. Zaznaczali kolejne odpowiedzi, gdy tymczasem jeszcze jeden uczestnik pojawiał się pięć minut później. Zostawał zatrzymany przed wejściem i proszono go o założenie T-shirtu z dużym portretem Barry’ego Manilowa. Dlaczego Manilowa? Badanie dotyczyło psychologii zażenowania, a dokładnie zaplanowane wcześniejsze ankiety wykazały, że większość studentów Uniwersytetu Cornella wolałaby paść trupem niż założyć T-shirt właśnie z Barrym Manilowem 🙂
Spóźnionego studenta, już w T-shircie, wprowadzano do pokoju, gdzie natykał się na spojrzenia wypełniających testy koleżanek i kolegów. Po chwili towarzyszący spóźnialskiemu badacz stwierdzał, że jednak lepiej będzie, gdy poczekają na zewnątrz, i wyprowadzał go z powrotem na korytarz.
Następnie odbywały się dwie rzeczy. Osobom znajdującym się w pokoju zadawano pytanie, czy zauważyli obrazek na koszulce spóźnionego kolegi, podczas gdy samego nosiciela koszulki proszono o ocenę, jak wielu wypełniających ankietę zauważyło, co miał na sobie.
Wyniki opracowane na podstawie serii eksperymentów pokazały, że średnio tylko około 20 procent studentów spoglądających na spóźnionego przybysza zauważyło Barry’ego na koszulce. Spóźnieni zaś byli przekonani, że przyciągnęli znacznie większą uwagę i średnio oceniali, że mniej więcej 50 procent patrzących zauważało obrazek. Jednym słowem, wyraźnie przeceniali skutki całego wydarzenia.
Ta tendencja, określana jako „efekt reflektora”, była obserwowana w wielu okolicznościach. Niezależnie od tego, czy oceniamy złe wrażenie wywołane fatalną fryzurą czy kiepskim wystąpieniem na zebraniu – sądzimy, że nasze potknięcia są bardziej widoczne, niż to się dzieje w rzeczywistości.
Dlaczego? Wygląda na to, że skupiamy się na własnym wyglądzie i zachowaniu o wiele bardziej, niż robią to inni, stąd nasza skłonność do wyolbrzymiania ich znaczenia. Jeżeli więc przydarzy się wam jakaś katastrofa w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej, przypomnijcie sobie T-shirt z Manilowem i pamiętajcie, że prawdopodobnie błąd wydaje się wam większy, niż jest naprawdę.
Podsumowanie
Tak, absolutnie. Możesz realnie zwiększyć swoje szanse na końcowy sukces w rozmowie kwalifikacyjnej – za pomocą tych trzech łatwych sposobów:
Po pierwsze, bycie przez Ciebie sympatycznym gra, o wiele większą rolę niż wykształcenie i doświadczenie zawodowe, zatem:
- znajdź coś, co naprawdę podoba ci się w firmie, i powiedz o tym,
- nie bój się skomplementować prowadzącego rozmowę,
- rozmawiaj na tematy niezwiązane z pracą, które są ciekawe dla ciebie i dla rozmówcy,
- interesuj się tym, co robią prowadzący rozmowę – zapytaj, jakiej osoby poszukują i z jakich powodów dane stanowisko jest ważne dla firmy,
- o firmie i ewentualnej pracy wyrażaj się z entuzjazmem,
- uśmiechaj się i utrzymuj kontakt wzrokowy z rozmówcami.
Po drugie, jeśli w Twoim CV są jakieś niedostatki, braki lub słabe strony, nie czekaj z ich ujawnieniem. Zamiast tego dodaj sobie wiarygodności, wspominając o nich już na początku rozmowy kwalifikacyjnej. Pamiętaj jednakże, że w chwaleniu się osiągnięciami najważniejsza jest skromność, więc zachowaj opowieść o swoich atutach na koniec spotkania.
I wreszcie, jeśli zrobisz jakiś błąd, nie przesadzaj z reakcją. Naprawdę istnieje duże prawdopodobieństwo, że Twoja pomyłka była znacznie bardziej jaskrawa dla ciebie niż dla otoczenia, a zbyt gwałtowna reakcja albo nerwowe przeprosiny mogą tylko zwrócić na nią uwagę. Co możesz w takiej sytuacji zrobić? Raczej zwyczajnie popraw się lub przeproś, po czym zachowuj się tak, jakby nic się nie stało. Bądź sobą, naturalność oraz autentyczność zawsze procentują!