Władza powszechnie kojarzona jest z większymi możliwościami wywierania wpływu na innych i jednoczesnego opierania się ich wpływom. Zajmowanie wysokiej pozycji związane jest jednak także z odpowiedzialnością za innych i za realizowane przez nich zadania. Zwierzchnicy, żeby być efektywni, muszą po prostu zacząć inaczej myśleć i inaczej widzieć świat.
W systemie poznawczym osób zajmujących wysokie pozycje zachodzą spektakularne zmiany. Szefowie, którzy muszą zarządzać i nadzorować pracę innych osób, nie mogą skupiać się na detalach zadań wykonywanych przez podwładnych. Muszą zaś pamiętać o tym, jak wypełnienie tych zadań wiąże się z podstawowymi celami organizacji i realizuje jej długofalowe plany.
Co ciekawe – myślenie osób u władzy staje się więc siłą rzeczy bardziej abstrakcyjne. Różne czynności można identyfikować na różnym poziomie ogólności. Picie wody da się opisać albo jako odkręcanie butelki, podnoszenie jej do ust i przechylanie, albo jako zaspokajanie pragnienia, palenie – jako wciąganie dymu z papierosa do płuc albo jako uleganie nałogowi. Osoby o większym zakresie władzy różne działania opisują na wyższym, bardziej ogólnym poziomie, a osoby o mniejszej władzy – na niższym, bardziej konkretnym.
Mechanizm wpływu władzy na abstrakcyjne myślenie odbywa się za pośrednictwem aktywacji prawej półkuli mózgowej. U osób sprawujących władzę lub choćby tylko przypominających sobie jej sprawowanie, aktywność prawej półkuli wzrasta.
Abstrakcyjne myślenie działa także zwrotnie na poczucie władzy sprawowanej przez jednostkę, powodując jego wzrost. Innymi słowy – jeśli zaczniemy bardziej abstrakcyjnie myśleć, to poczujemy, że mamy większą władzę, w większym stopniu kontrolujemy innych i możemy na nich wpływać. Związek władzy i skłonności do abstrakcyjnego myślenia jest bardzo silny.
Kiedy ja zostanę kierownikiem, dyrektorem, zwierzchnikiem, to będę zwracać uwagę na ludzi niżej stojących w hierarchii firmy, nie będę żądać wykonania czegoś, czego po prostu zrobić się nie da i postaram się zrozumieć swoich podwładnych, bo dobrze zapamiętam, jak to było być podległym.
Wielu z nas, myśląc o kierowniczych stanowiskach, tak właśnie może sobie wyobrażać swoją przyszłą rolę. Nie zastanawiamy się jednak nad tym, że z chwilą objęcia eksponowanej pozycji i zajęcia kierowniczego stanowiska staniemy się po prostu inną osobą. Bo władza zmienia. Do szpiku kości.
O ile podwładni, aby dobrze wykonywać cząstkowe zadania, powinni skupiać uwagę na szczegółach, o tyle szefowie muszą przyjąć perspektywę z lotu ptaka. Kiedy ludziom pokazać rysunek litery H złożonej z małych literek A i zapytać, jaką literę widzą, to ci, którzy zajmują pozycje podwładnych, związane z niewielkim zakresem posiadanej władzy, widzą tam A, natomiast zwierzchnicy – H. Podobne efekty zachodzą nie tylko u osób faktycznie sprawujących władzę, lecz także u ludzi, u których poczucie władzy tylko wzbudzane jest na rozmaite sposoby – poprzez przypominanie siebie w sytuacji, w której posiadali władzę lub byli jej pozbawieni, a nawet poprzez czytanie słów kojarzących się z władzą.
Ludzie obdarzeni władzą w mniejszym stopniu potrafią przyjąć perspektywę innych: wczuć się w ich sytuację, punkt widzenia i uczucia. Nie tylko słabiej rozpoznają emocje odczuwane przez innych na podstawie wyrazu ich twarzy, ale także zdają się nie przyjmować do wiadomości, że inni ludzie mogą nie posiadać tych samych informacji, do których dostęp mają oni sami.
Te efekty dotyczą nawet osób, które władzę rozumianą jako możliwość wpływania i decydowania o innych osobach uzyskały tylko w laboratorium na czas eksperymentów. W najbardziej pomysłowym z nich uczestnicy – obdarzeni władzą rozumianą jako możliwość wpływania i decydowania o innych osobach lub jej pozbawieni – byli proszeni o narysowanie na swoim własnym czole litery E – tak, aby była widoczna dla drugiego uczestnika. Osoby pozbawione władzy rysowały takie E, jak tu jest wydrukowane – z poziomymi kreskami skierowanymi w prawą stronę. Obdarzeni zaś władzą – nie zastanawiając się najwyraźniej, jak to będzie wyglądało dla innych – rysowali E zwrócone do siebie, z kreskami poziomymi skierowanymi w lewo. Strach pomyśleć, jakie mogą być konsekwencje w przypadku osób sprawujących władzę i decydujących o innych przez wiele lat, dzień po dniu.
Osoby ze szczytu hierarchii są także mniej zainteresowane indywidualnymi informacjami o poszczególnych osobach – w przeciwieństwie do osób bez władzy. Podwładni, którym zależy na trafnym przewidywaniu zachowania, preferencji i decyzji swoich szefów, interesują się wszelkimi informacjami na ich temat, które w tym zadaniu mogą być przydatne.
Zwierzchnicy natomiast – bardziej niezależni od swoich podwładnych i mniej nimi zainteresowani – częściej opierają się w ich ocenie na informacjach związanych z przynależnością podwładnych do różnych kategorii, takich jak grupa etniczna, płeć czy zawód. W konsekwencji padają ofiarą myślenia stereotypowego.
Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że szefowie zazwyczaj zajęci są sprawami organizacji, za którą są odpowiedzialni, a nie sprawami personalnymi. Stereotypowo traktując swych podwładnych, powodują jednak, że ich zachowanie staje się zgodne ze stereotypem na zasadzie mechanizmu samospełniającego się proroctwa.
„Posiadanie władzy bardzo często – choć nie bezwyjątkowo – korumpuje ludzi, ponieważ ludzie, którzy przez długi czas cieszyli się jakimś znacznym zakresem władzy, mają w końcu poczucie, że władza należy im się na mocy porządku natury, podobnie jak władza dawnych monarchów miała być z boskiego nadania, a gdy ją z jakichś powodów utracą, uważają to za katastrofę kosmiczną…”. Wiele wyników badań z dziedziny psychologii społecznej potwierdza, że w tej pesymistycznej wizji, przedstawionej przez Leszka Kołakowskiego, jest sporo prawdy.
Klasyczne badania z dziedziny przywództwa i władzy prowadzone przez Davida Kipnisa (1976 r.), który jako jeden z pierwszych zajął się tym zagadnieniem, pokazały, że władza rzeczywiście może negatywnie oddziaływać na funkcjonowanie społeczne tych, którzy ją sprawują. Osoby zajmujące wysokie pozycje chętniej i częściej starają się wywierać wpływ na osoby stojące niżej na szczeblach hierarchii tak, aby zrealizować swoje własne cele i interesy. Są także bardziej skłonne odmawiać innym kompetencji, zdolności, gorzej innych oceniają i traktują.
Mechanizm sprawowania władzy może działać na zasadzie błędnego koła. Jeżeli ludzie dysponujący nią używają silnych strategii wpływu i uzyskują pożądane efekty, to zyskują przeświadczenie, iż przejęli kontrolę nad zachowaniem osoby, na którą wpływ wywierali. Efekt jest taki, że człowiek mający władzę ocenia podwładnych źle, jako tych, którzy… nie mają kontroli nad swoim własnym zachowaniem. Ale na tym nie koniec.
Ludzie wywierający wpływ na innych przy osiąganiu zamierzonych rezultatów zaczynają wierzyć, że ich koncepcje i działania są lepsze niż to, co proponują podwładni. Stąd już krótka droga do wiary, że zaszczyty i przywileje oraz wszelkie atrybuty władzy w pełni im przysługują. A to są powody, które mogą prowadzić do dyskredytacji i postrzegania podwładnych jako przedmiotu manipulacji, dzięki któremu posiadający władzę może osiągać ważne cele, a manipulacja jest jak najbardziej usprawiedliwiona.
Także wzmożona kontrola, którą szefowie muszą roztaczać nad swoimi pracownikami, nie przyczynia się do polepszenia wzajemnych stosunków. Uczestnicy jednego z eksperymentów zostali nakłonieni do przyjęcia perspektywy szefa i skontrolowania podległych im osób. Wiedzę o swoich podwładnych czerpali z załączonych raportów o ich pracy, wszystkich niesłychanie pozytywnych.
Różnica między pracownikami była bardzo subtelna: o pracy jednych sporządzono dwa raporty, o pracy innych – osiem. Osiem pozytywnych raportów o czyjejś pracy to lepiej czy gorzej? Wyniki badań nie pozostawiają wątpliwości. Osiem pozytywnych raportów po prostu budzi nieufność – dlaczego aż tyle? Zaufanie wobec takiej osoby natychmiast spada, a jej ocena jest bardziej negatywna. A zatem – trzeba ją dalej kontrolować. Im bardziej ktoś kontrolowany dziś, tym większa wydaje się szefom potrzeba sprawdzenia go także jutro. Nadmierny nadzór i kontrola sprzyjają nieufności i niższej ocenie podwładnych, podobnie jak przekonanie szefa, że pracownik to ktoś, kogo należy sprawdzać.